Galeria koła


„REKORD KOŁA: Odyniec o czystej wadze(po wypatroszeniu, wystygnięciu i odbiciu żuchwy) 163 kg pozyskany przez Kol. Andrzeja Stankowskiego, w obwodzie Nr 480 Grójec, w trakcie polowania zbiorowego 16 listopada 2014 roku. Jest to nowy rekord wagi pozyskanego dzika w naszym Kole  w dotychczasowej jego historii. Uprzedni rekord należał do kolegi Jana KULIŃSKIEGO. Dane i zdjęcia Zdzisław Szewczyk. Dziękujemy Kol. Zdzisławowi Szewczykowi za przesłanie zdjęć i podanie w/w danych.

 

REKORDOWY BYK JELENIA w naszym obwodzie w Siedmiorogowie.

Od dwóch , trzech lat na okres rykowiska ciągnie do naszego łowiska coraz więcej byków, dorodnych byków. Idą za łaniami, których chmara kilkudziesięciu sztuk właściwie jest u nas przez okrągły rok. Na czas cielenia zdecydowanie zwiększa się ilość łań jelenia. Po wycieleniu łanie z cielakami pozostają, mając pod dostatkiem żeru i schronienie zwłaszcza w łanach kukurydzy, rzepaku czy zbóż. A co za tym idzie rosną szkody w uprawach ale trudno takie koszty są wpisane w naszą pasję.

Jesienią ciągną do naszego łowiska byki i z roku na rok coraz dorodniejsze. Nie potrafimy do końca wyjaśnić dlaczego tak się dzieje. Wydaje się że nie mamy lasu dorodnego, bogatego, żyznego i dającego możliwość spokojnego zlegania w ostoi. A jednak. Jedni mówią, że to efekt dostępności pokarmu inni, że przyczyną jest coraz szersze występowanie wilka u sąsiadów a u nas nie ma on szans by się zadomowił,  jeszcze inni koledzy mówią że po prostu taka, nieprzewidywalna  jest przyroda . Jaka by nie była przyczyna dla nas myśliwych to wielka radość nie tylko z polowania na byki ale przede wszystkim z możliwości obserwowania omal uczestniczenie w najpiękniejszym misterium przyrody –  rykowisku.

A jeżeli jeszcze ma się szczęście i św. Hubert darzy to można zdobyć trofeum życia.  Taka radość spotkała członka naszego koła kolegę Henryka Ordanika niezwykle oddanego przyrodzie, czynnie działającego na jej rzecz, wspomagającego szczodrze nasze koło w prowadzeniu gospodarki łowieckiej. Gratulujemy i bardzo się cieszymy, że po tylu latach polowania oto w naszym łowisku w Siedmiorogowie pozyskał swojego życiowego byka jelenia.

Poniżej zamieszczamy relacje z tego pięknego przeżycia.

„Cudze chwalicie, swego nie znacie… Moje rykowisko 2017 w obwodzie 423”

 Poluję od ponad 40 lat. Rykowisko uważam za ukoronowanie myśliwskiej przygody. Mimo, że strzeliłem kilkadziesiąt byków, Hubert nie dał mi upolować łownego byka o wadze wieńca powyżej ośmiu kilogramów. Od kilkunastu lat stało się to moją obsesją. Rok liczyłem od rykowiska do rykowiska. Mimo, że jestem członkiem trzech Kół Łowieckich, w których są niezłe rykowiska i padają kapitalne byki, ja granicy ośmiu kilogramów nie mogłem przekroczyć. Polowałem komercyjnie w różnych znanych łowiskach Polski, korzystałem z pomocy lepszych ode mnie kolegów myśliwych. Nic nie pomagało.

W tym roku po powrocie z komercyjnego polowania na Pomorzu, gdzie obiecany ponad dziesięciokilowy byk też nie przekroczył ośmiu kilogramów, wybrałem się na moją plantację kukurydzy w Siedmiorogowie. Wiedziałem że, jest w niej dużo zwierzyny. Mimo dobiegającej siedemdziesiątki nadal na widok zwierza jestem mocno podniecony i czasami zbyt szybki. Dla wydłużenia czasu od zauważenia zwierza do oddania strzału na polowaniu indywidualnym nie noszę broni na ramieniu, lecz przełożoną przez głowę. Tak uzbrojony i dobrze zamaskowany stanąłem w krzaku tarniny na przecince między polami kukurydzy. Słońce wyszło spoza widnokręgu a ja słuchałem porykiwania byków i łamanej kukurydzy przez przemieszczającą się chmarę jeleni. W pewnym momencie trzydzieści metrów przed sobą zobaczyłem wyłaniającego się z łanu kukurydzy byka. Nogi mi się ugięły. Stary byk  długo przyglądał się mi i krzakowi. W końcu ruszył wzdłuż łanu w kierunku folwarku. Położyłem broń na podpórce i czekałem, aż w lunecie pokaże łopatkę. Nic z tego, byk szedł i szedł. Po stu kilkudziesięciu metrach spokojnie wszedł w łan.

Od tego czasu ranki i wieczory spędzałem w lesie. Przyjechał na polowanie kolega z Podkarpacia, doskonały myśliwy i strzelec. Polował na jedynce i trójce, tu gdzie słyszałem ,,mojego” byka. Dobrze koledze życzyłem, ale cieszyłem się nie słysząc przed zmrokiem huku wystrzału. Po kilku dniach  na dwunastce rano zobaczyłem potężnego byka, ale dużo młodszego. Wydawał mi się jednostronnym dwunastakiem. Był bardzo głośny i bez łań. Widziałem gdzie się położył na dzienny odpoczynek. Po południu już na niego czekałem. Nie zawiódł, wyszedł bardzo wcześnie. Niestety, okazał się mocnym regularnym dwunastakiem. Na jego zuchwałe ryki z okolic Domanic odezwał się znany mi byk, mój byk. Młody dwunastak ruszył w jego kierunku. Dzieliło ich około kilometra odległości. Oczywiście za młodym bykiem ruszyłem ja. Potem obejrzałem teatr smutnej tragedii w lesie. Stary byk próbował uchodzić z trzema łaniami. Młody po krótkim zwarciu, bez okazania szacunku coraz ostrzej atakował. Stary wyglądał na mocno spadłego. Nie dotrzymywał pola, niechlubnie uchodził, nie zwracając uwagi na łanie, ratował własną skórę. Przykro było patrzeć. W pewnym momencie pokazał mi bok. Nie czekałem kula na łopatce zakończyła czas upokarzania weterana. Przebiegł kilkadziesiąt metrów w moją stronę i przede mną zakończył swoje ziemskie wojowanie. Nie zważając na huk wystrzału dwunastak głośnym ryczeniem ogłaszał swój tryumf.

Niezwykłej urody jedenastokilogramowe trofeum w formie regularnego dwudziestaka z pięknymi kielichowatymi koronami i parą tak zwanych wilczych odnóg będzie miało zagwarantowane honorowe miejsce w pokoju myśliwskim w Pałacu w Karolewie i po latach będzie przypominać wspaniałą przygodę.

Henryk Ordanik